Nie wiem dlaczego, ale patrząc na ten słój w kolorze bursztynu przyszło mi na myśl określenie,, być jak stojąca woda ,, :). Wbrew pozorom to nie jest oznaka ciszy i spokoju, brak ruchu to brak życia czasem.. W takiej wodzie rozwija się też wiele groźnych dla życia bakterii czy innych paskudztw!
Kto stoi w miejscu ten się nie rozwija..takie to filozoficzne myśli nawiedziły mnie kiedy to mieszałam czystą łyżką nastaw na ocet jabłkowy 😊 Robię go już od kilku lat i mam nadzieję,że znowu wyjdzie a nie spleśnieje jak słyszę czasem od osób które go robiły. Myślę ,że sekret min. tego by się udał to mieszanie... 2 razy dziennie albo przynajmniej raz dziennie ( to chyba jedyny rodzaj mieszania w tym dobrym słowa znaczeniu) 😂. W tym roku użyłam tzw. matki octowej z poprzedniego roku, którą przechowuję w lodówce. Zamiast cukru użyłam miodu, zobaczymy jak wyjdzie :)
W miesiącu wrześniu kazała nam zrobić prace nawiązujące do jesieni i Babiego lata, którego sporo ostatnio na dworze. W moich wrześniowych tworach sporo koloru nawiązującego do tej pięknej pory roku, żółty, pomarańczowy, są wrzosy i suchy bukiem, który pokazuję zgodnie z obietnicą.A tak wyglądał zanim się zasuszył..
Moje pomidorki po zasuszeniu wylądowały w słoiczkach, za każdym razem eksperymentuje z dodatkami, nie trzymam się ściśle przepisu :)
Na dolnym zdjęciu niektóre z dodatków, które dodałam do słoiczków:)Mam nadzieję ,że Renia zaliczy mi moje jesienne przetwory do zabawy :) obawiam się też, że czeka mnie kolejne wiadro pomidorów plus śliwki :)
Ileż to pracy!! Podziwiam, ja nie ogarniam. Terminy mnie gonią, a ja widzę że już pracuję niestety wolniej niż dawniej.
OdpowiedzUsuńZdjęcia śliczne do tego robisz.
Nawet nie zauważyłam ,ze ten nowy bloger i takie psikusy robi (nie mogę sie z nim do końca dogadać, choć niby opanowałam).
Pozdrawiam najserdeczniej
Wspaniałe przetwory! Muszę spróbować zrobić ocet jabłkowy, czasem mi się udaje, czasem nie. teraz myślę, że może za mało mieszałam :).
OdpowiedzUsuńNowego bloggera nie cierpię, nic dobrego nie przyniósł, za to sporo problemów.
Pozdrawiam serdecznie!
Ale apetycznie wyglądają :). Mniammmmmm
OdpowiedzUsuńNiesamowicie jesteś pracowita:) Tyle przetworów i to różnorodnych. Na pewno zostaną zaliczone jako praca miesiąca. Nie miałam pojęcia, że zdjęcia się nie ukazują tak, jak dotychczas. Muszę popatrzeć, co to za zmiany.
OdpowiedzUsuńPodziwiam ogrom pracy włożonych w robienie przetworów i zgadzam się z Tobą, że brak ruchu to nic dobrego. Ruch to życie, chociaż z wiekiem doceniam fakt, powolnego i spokojnego ruchu. Nie dla mnie już huragany i zawieruchy, jestem wielbicielką delikatnych zefirkow :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Mniam, mniam, nie robię, ale doceniam i zajadam się przetworami :-) Ale trafiłam na posta, hehe, U nas świeci słonko, jest gorąco. Ostatnie przychylne chwile do spacerowania trzeba wykorzystać :-) Ja też lubię zaczynać od początku czytać blogi. Tyle,ze nie umiem tu początku znaleźć, to będzie od końca, ale dotrę do początku. Jutro i pojutrze więcej czasu wolnego mam to poczytam. Bardzo się ucieszę, jeśli będziesz i mnie czytać od początku, ale obawiam się, ze czasu Ci dla wszystkich nie wystarczy. Napisałam przeszło 500 postów, tyle, że dzięki temu widać jak się zmieniłam. Ale Tobie taka wiedza może nie jest potrzebna. Po prostu lubisz mnie i już :-))
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twój pierwszy post, zawsze mnie to interesowało i zwykle jak zostaję u kogoś na dłużej to tak robię, nie obiecuję przeczytać wszystkie Twoje osty, ale zaglądać będę :)
Usuńhehe, ja się zachwyciłam Twoją stroną. Ja zaczęłam pisać, bo nie mogłam mówić, miałam tracheotomię, nie mogłam chodzić, to też dzięki blogowi mogłam się wyżalić obcym, czasem łatwiej, ale też kilka bliski osób mi zostało, resztę odsunęłam sama, byłam z jednej strony nietowarzyska, a z drugiej bardzo samotna, nieszczęśliwa, na co nikt nie mógł nic poradzić. I z racji nieograniczonego czasu, myśli ciągle napływających, zaczęłam pisać, czasem bardzo długo co mi na sercu. Posty nie są głupie, ale specyficzne, można nie mieć na to ochoty po prostu. Wszystko rozumiem Małgosiu :-)jak to nieszczere ? Napisałaś u mnie. Naprawdę szczerze piszę, może czegoś nie zrozumiem, nie zauważę, ale to co pisze to z serca. A jeśli przy okazji zachwalę pracę kogoś innego, to przecież nie szkodzi, bo Ty jestem bardzo życzliwą osobą, to zresztą najlepszy dowód, ze jestem szczera nie wyrachowana :-)
UsuńOczywiście i to z wielką radością:) w tym roku pomidorów suszonych nie robiłam, bo znalazłam jeszcze kilka zaplątanych w spiżarni, ale lubię;)Uwielbiam wszelkie zaprawy i co roku robię ich dużo, n=a nawet za duzo, ale jak to mówię, co mam, to mam;) co do octu to robię ze spadów i wychodzi świetnie, ale musi byc ciepło, bo o mieszaniu nie jednokrotnie zapomniałam. Napisz proszę, jak przechowujesz matkę octową, bo po raz pierwszy zrobiła mi sie taka ogromna, że szkoda ją wyrzucić- tak myślę, że może dlatego, że zwyczajnie o tym nastawie zapomniałam?:) Robiłam też i inne octy, ale zawsze dodawałam kilka łyżek octu jabłkowego jako starter. Oczywiście jeżeli chodzi o kuchnie, to mogłabym pisać godzinami, dlatego zmykam dziękując jednocześnie za udział w zabawie i pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMatkę octową przechowałam w słoiku z lodówce.
Usuńsamą, bez niczego? czy jednak z odrobina octu?
UsuńTakie suszone pomidorki to bym z chęcią zjadła:) Dużo pracy u Ciebie, ale później będzie się z przyjemnością jadło:)
OdpowiedzUsuńUściski:)
Też lubię zaprawy :) Poza śliwkami. Ale resztę lubię i robić i jeść.
OdpowiedzUsuńTak oglądam te Twoje zdjęcia i myślę, że też powinnam coś do słoiczków jeszcze powkładać. Zaczął się weekend, więc jest szansa, że przez te dwa dni znajdę czas na przetwory bo w tygodniu nie ma szans. A piękna cukinia jest u mnie do przerobienia.
OdpowiedzUsuńAleż u Ciebie smacznie, zdrowo, kolorowo!
OdpowiedzUsuńOcet jabłkowy też robię ze swoich niepryskanych jabłuszek, samo zdrowie.
Pozdrawiam
Pięknie, kolorowo i jesiennie tu u Ciebie. Nigdy nie robiłam octu jabłkowego ale może warto spróbować .Pozdrawiam serdecznie😊
OdpowiedzUsuńFajny pomysł na zabawę wszak te przetwory to nic innego jak rękodzieło:-)
OdpowiedzUsuńCo do pierwszego zdjęcia i miniatury napisałam u siebie, zapraszam.
Twoje przetwory wyglądają naprawdę smakowicie a zimą będą jak znalazł.
Pozdrawiam
Those canned dried tomatoes is delicious !!
OdpowiedzUsuńHugs from Spain
ogrom pracy przy tym, ja zazwyczaj tylko ogórki w zalewie chilli robię, ale te pomidorki wyglądają bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńJuż mi się nie chciało robić soku z jabłek i całe szczęście, że tu wpadłam, przypomniałaś mi o occie jabłkowym! Mam kupny, pisze, że z jabłek bio, ale wiadomo jak to jest czasami z tymi naklejkami bio i eko, lecę poszukać jakiegoś przepisu bo szkoda tych jabłek, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPyszny post! Nigdy nie robiłam octu, chociaż uwielbiam zapełniać spiżarnię;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ale apetycznie dziś u Ciebie, aż smaku na przetwory mi narobiłaś :)). Ja, póki co ich nie robie, ponieważ co roku dostajemy kolejne słoiki od rodziców :)). Co do zdjęć to rzeczywiście dziwna sprawa. Może jeszcze poprawią tę usterkę. Buziaki i miłego weekendu! :)
OdpowiedzUsuńSprytne pomyślałaś. Cudowne fotki i wszystko tak apetycznie wygląda, ciekawe sałatki.
OdpowiedzUsuńPiękne są Twoje jesienne kadry...jeśli kochasz poezję, pisz śmiało swój adres na basia.olesno@gmail.com, a będziesz właścicielką potężnego tomiska:-)
OdpowiedzUsuńBardzo pozytywno-jesienny post. Piękne kolory i taki ciepły spokój tutaj dzisiaj znalazłam :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńMmmmm, ale apetycznie wyglądają zdjęcia. Wielkie brawa za pomysł i wykonanie!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alina
W dobrym dniu wpadłam do Ciebie, dziś światowy dzień jabłek i nawet jabłka mi się śniły, coś mnie dzisiaj prześladują. Muszę sobie jakieś smaczne kupić i schrupać, bo niestety swoich nie mam. Przetwory wyglądają smakowicie i świetny pomysł dodać je do wyznania, to w kocu również rękodzielnicza praca :). Nie bądźmy jak ta stojąca woda, rozwijajmy się! :)
OdpowiedzUsuńWitaj, dziękuję za odwiedziny na moim blogu i miłe komentarze widzę że też masz ciekawy blog. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńOctu jabłkowego nie robię bo jestem alergikiem. Żałuję bo nie raz słyszałam jaki jest wspaniały. U mnie na tapecie tarte buraki w słoiczkach. Dynia i cukinia w zalewie które będę robiła pierwszy raz 😊 Pięknie jest u ciebie 🙂
OdpowiedzUsuńPięknie fotografujesz i piękne rękodzieło kuchenne uprawiasz!!! Oczywiście nie zapomniałam o wspaniałym krzyżykowaniu. Ja też dużo przetwarzam i wrzucam do piwnicy.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł by dodać te prace do wyzwania Reni. Moc uścisków zostawiam:))
Super zdjęcia!!! Ocet jabłkowy piję prawie codziennie :)
OdpowiedzUsuńBrawo !!! jeszcze nigdy nie robiłam octu jabłkowego, ale mam ochotę to zrobić. W tym roku zrobiłam ocet śliwkowy i musztardę śliwkową. Pychota !!!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o nowego blogera - też go poznaję powoli. Trochę inaczej ustawia się całość pisanego tekstu i zdjęcia jakoś inaczej wchodzą w trakcie tworzenia. Inaczej też się je powiększa. Kiedyś było łatwiej, albo po prostu przyzwyczaiłam się do tego co dawniej. Pozdrawiam :)))
W tym roku zrobiłam dodatkowo ocet śliwkowy. Teraz dynia...
OdpowiedzUsuńSuszone pomidorki to pychota. U mnie w tym roku ani jednego.
Ależ piękne te zaprawy, aż ślinka cieknie :DDD Sama nigdy nie robiłam octu jabłkowego, chociaż tylko taki używam. Nawet mam jabłonkę w ogródku, ale jabłka są bardzo słodkie i soczyste, więc chyba się nie nadają na ocet, muszę poczytać :)
OdpowiedzUsuń